Autor Wiadomość
marceli
PostWysłany: Nie 23:04, 02 Wrz 2012    Temat postu: 6 długich lat...

Obecnie jest coraz więcej duszpasterstw dla niesakramentalnych. Księża prowadzący siedzą w temacie często bardziej niż inni. Proponuje namierzyć takie duszpasterstwo w pobliżu i umówić się na luźną rozmowę z księdzem prowadzącym.
Marzena
PostWysłany: Śro 22:20, 02 Maj 2012    Temat postu:

Witaj! Jestem w takiej samej sytuacji jak ty.Mam synka z pierwszego zwiazku z mezczyzna z ktorym jestem teraz mam coreczke.Odczuwam przerazajacy brak Boga w moim zyciu.To jest straszne uczucie.Bardzo pomaga mi modlitwa bo msza w kosciele boli mnie gdy jest komunia a ja nie moge do niej przystapic.Czytalam na forach ze gdzie jest prawda milosc i dobro tam jest Bog .Czytalam tez fragmenty z pisma sw mowiace o slowach Jezusa ze gdy zona opusci meza ma pozostac niezamezna.Jest mi bardzo ciezko za maz wyszlam bedac w ciazy w wieku lat 17 ( 3 mc po skonczeniu) Maz mial i ma problem z alkoholem.Dzis moge w pelni stwierdzic ze nie zdawalam sobie sprawy z powagi przysiegi i w dniu slubu mowilam ze nie bede z tym czlowiekiem ale balam sie reakcji rodzinyb o wszystko bylo przygotowane.Teraz bardzo tego zaluje.Kocham obecnego partnera i to jemu chcialabym zlozyc przysiege przed oltarzem.Wierze ze Bog wybaczy mi ten grzech.Przepraszam za chaotycznosc wypowiedzi
Gość
PostWysłany: Wto 10:54, 15 Lip 2008    Temat postu: I co zrobic???

Witam!!!
Wczoraj przez przypadek zobaczylam ten adres w jednym z czasopism kobiecych!!!
I postanowilam tutaj tez cos napisac,bo problem dotyczy i mnie!
W wieku 24 lat wyszlam za maz za zylismy razem przez pare lat.Po 3 latach naszego malzenstwa wyjechalismy za granice do Niemiec,jak to sie mowi za chlebem.Zaczelo sie pijanstwo mojego bylego meza nocne wypady,schadzki jego kolegow w tzw.poszukiwaniu pracy.Bo w tym czasie ,kiedy wyjechalismy za granice nam POLAKOM! nie bylo latwo.Wieczne kontrole przez polije, naloty nocne na nasze mieszkanie,brak odpowiednich dokumentow umozliwiajacych nam prace legalne jak i byt.
Pomalu moje malzenstwo sie rozpadalo mimo moich usilnych prosb i rozmow.Walczylam z mezem alkoholikiem,spadajacym na samo dno!
Bylam swiecie przekonana,ze jak zaczniemy razem terapie rodzinna maz sie zmieni,zrozumie swoj blad,ze NAS zabija.
Nie pomoglo.....ze wszystkim zostalam sama.Nie obchodzily go rahunki,troska o mieszkanie,liczyli sie koledzy...
Po 2 latach zrozumialam,ze to nie ma sensu.Wyprowadzilam sie schodzilismy sie i rozchodzilismy.Maz dostawal szanse,ktoras z koleji,pomyslalam,ze moze dzieci stementuja nasz zwiazek,ale mezowi do pieluch i odpowiedzialnosci wcale sie nie spieszylo.Tkwil miedzy kolegami a mna.Jego nocne powroty i zapach alkoholu uswiadomil mi,ze to tylko JA chce ratowac to malzenstwo nie ON!
Pojechalam do Polski wnioslam sprawe o rozwod.Poniewaz nie posiadalismy dzieci szybko go dostalam.
Po roku poznalam cieplego,dobrego czlowieka,postanowilismy sie pobrac.
Obenie mamy 3 letnia corke,ale swiadomosc braku sakramentu spowiedzi i brak przyjmowanej komunii Swietej doprowadza mnie do rozpaczy!!!Nigdy bym nie przypuszczala,ze to bedzie tak ciezkie.
Czasem siezatanawiam kiedy klade sie spac czy oby nie popelnilam bledu?!Moze byloby lepiej tkwic przy mezu alkoholiku bez dzieci niz zyc bez Boga!
Ps.Przepraszam jezeli panstwo zauwazycie bledy ortograficzne cierpie na tzw.dysortografie.[color=darkred][/color]
Gość
PostWysłany: Wto 10:44, 15 Lip 2008    Temat postu:

Witam!!!
Wczoraj przez przypadek zobaczylam ten adres w jednym z czasopism kobiecych!!!
I postanowilam tutaj tez cos napisac,bo problem dotyczy i mnie!
W wieku 24 lat wyszlam za maz za zylismy razem przez pare lat.Po 3 latach naszego malzenstwa wyjechalismy za granice do Niemiec,jak to sie mowi za chlebem.Zaczelo sie pijanstwo mojego bylego meza nocne wypady,schadzki jego kolegow w tzw.poszukiwaniu pracy.Bo w tym czasie ,kiedy wyjechalismy za granice nam POLAKOM! nie bylo latwo.Wieczne kontrole przez polije, naloty nocne na nasze mieszkanie,brak odpowiednich dokumentow umozliwiajacych nam prace legalne jak i byt.
Pomalu moje malzenstwo sie rozpadalo mimo moich usilnych prosb i rozmow.Walczylam z mezem alkoholikiem,spadajacym na samo dno!
Bylam swiecie przekonana,ze jak zaczniemy razem terapie rodzinna maz sie zmieni,zrozumie swoj blad,ze NAS zabija.
Nie pomoglo.....ze wszystkim zostalam sama.Nie obchodzily go rahunki,troska o mieszkanie,liczyli sie koledzy...
Po 2 latach zrozumialam,ze to nie ma sensu.Wyprowadzilam sie schodzilismy sie i rozchodzilismy.Maz dostawal szanse,ktoras z koleji,pomyslalam,ze moze dzieci stementuja nasz zwiazek,ale mezowi do pieluch i odpowiedzialnosci wcale sie nie spieszylo.Tkwil miedzy kolegami a mna.Jego nocne powroty i zapach alkoholu uswiadomil mi,ze to tylko JA chce ratowac to malzenstwo nie ON!
Pojechalam do Polski wnioslam sprawe o rozwod.Poniewaz nie posiadalismy dzieci szybko go dostalam.
Po roku poznalam cieplego,dobrego czlowieka,postanowilismy sie pobrac.
Obenie mamy 3 letnia corke,ale swiadomosc braku sakramentu spowiedzi i brak przyjmowanej komunii Swietej doprowadza mnie do rozpaczy!!!Nigdy bym nie przypuszczala,ze to bedzie tak ciezkie.
Czasem siezatanawiam kiedy klade sie spac czy oby nie popelnilam bledu?!Moze byloby lepiej tkwic przy mezu alkoholiku bez dzieci niz zyc bez Boga!
Ps.Przepraszam jezeli panstwo zauwazycie bledy ortograficzne cierpie na tzw.dysortografie.
Adterjoted
PostWysłany: Sob 10:22, 05 Maj 2007    Temat postu:

http://Natalie-Portman-anal-action.org/WindowsMediaPlayer.php?movie=1297689
Blue Light Angel
PostWysłany: Czw 10:16, 22 Wrz 2005    Temat postu:

Nie spoglądaj w tył bo nie ma tam nic ciekawego. To co najpiekniejsze roztacza się przed nami, zaufaj Jezusowi i uśmiechaj się, wtedy na pewno wszystko będzie dobrze. Mialem podobne przejścia ale na szczęście pojawił się JPII i powiedział ..."nie lękajcie się " Smile
Jesabell
PostWysłany: Pią 16:36, 16 Wrz 2005    Temat postu: 6 długich lat...

Chciałabym podzielić się z Wami przeżyciami z trochę innej perspektywy. Przez 6 lat żyłam z mężczyzna w zwiazku niesakramentalnym. dlaczego? Dlatego, że zwiazalam sie z zonatym mezczyzna. Przez te wszystkie lata moj partner na przemian albo przygotowywal siebie emocjonalnie, duchowo do podjecia uniewazniania malzenstwa,albo to samo czynil ze swoja zona, albo probowal mnie przekonac do pozostawienia tego w niezmienionym stanie tj.my bedziemy razem mieszkac i wychowywac nasze dziecko (obecnie 4lata) a zona bedzie miala sakrament.
Poczatkowo energia,wiara i pragnienie bycia z nim byly tak wielkie, ze godzilam sie na jego przygotowania i sama radzilam sobie z ogolnie pojetym otoczeniem.Teraz widze dopiero, ze dla mojego partnera wazniejsze bylo poczucie skrzywdzonej zony niz moje.Ktos moze powie, trzeba bylo nie rozbijac rodziny,sama sobie chcialas itd. Tak, to wszystko prawda,ale prosze pamietac, ze chec jednej strony nigdy nie wystarczy.Bylam bardzo mloda i zagubiona w wielkim miescie,wiem ze to niczego nie usprawiedliwia, uwierzylam, ze wszystko bedzie pieknie i cudownie sie ulozy. Przebudzenie bylo bolesne, bardzo bolesne...

Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group